Długo
zastanawiałam się jak i czy w ogóle wyrazić swoje zdanie na temat obchodzenia
dnia Niepodległości przez niektóre środowiska. Środowiska, które same siebie
mają problem jednoznacznie nazwać: kibicowsko- wszechpolsko- nacjonalistyczne,
które z niezrozumiałych dla mnie powodów nazywają siebie patriotami.
Patriotyzm
to dla mnie „coś” zupełnie innego – to również szacunek do drugiego człowieka
absolutnie niezależnie od jego wyglądu, pochodzenia, narodowości, religii czy
preferencji seksualnych. Patriotyzm to szacunek do miejsca w którym się żyje i
mieszka… do Ziemi w ogóle.
Już
pierwsza wypowiedź jaką usłyszałam w radio od pana*, który deklarował się
uczestnikiem marszu głosiła, że kolorowo nie będzie. Brzmiała miej więcej tak: „przyjechałem
w imieniu mojej córki, aby w szkole nie uczyli ją pederaści”, - po pierwsze
współczuje córce bo dla niej o wiele lepiej byłoby aby tatuś spędził z nią
niedzielne popołudnie, zwłaszcza że protest głupi strasznie – bo o edukację się
raczej nie rozchodziło. O wiele bardziej, jeśli już wolałabym aby pan
protestował przeciwko nauczaniu przez osoby niekompetentne, bez pasji czy
wiedzy bo to kogo kocha i z kim żyje nauczyciel nie ma znaczenia. Znaczenie ma
podejście do ucznia i wiedza… Doboru słów pana komentującego nie ma sensu
komentować… bo przecież po nich, naprawdę nie ma sensu spodziewać się „nic”
lepszego.
Faktycznie
dalej też kolorowo nie było, zwłaszcza że spłonęła tęcza. Nie sama, nie dostała
samozapłonu – tęcza została spalona bo niektórym wydaje się, że mają prawo
niszczyć wszystko co im się skojarzy z homoseksualizmem. Sądząc po zachowaniu
kojarzą im się tak również drzewka, które próbowali wyrwać – ale drzewa
pokazały siłę i wyrwać się nie dały. Poza brakiem szacunku do innych, mają też
potężne braki wiedzy bo tęcza akurat nie jest tylko znakiem używanym przez
środowiska homoseksualne. Nawet gdyby tak było to mam wrażenie, że tęcza swoimi kolorami nikomu oczu nie wypala. Jednak tęcza została dana nam ludziom przez samego Boga na
znak przymierza, mieliśmy nie być karani potopami i innymi plagami (właśnie ponoć
tą Tęczę artystka miała na myśli stawiając Ją na Placu Zbawiciela) – szkoda, że
nie uchroniła nas od ludzi tak skrajnie nieludzkich. Bo
tylko za takie uznaje niszczenie wszystkiego co się da i jak tylko się da, dla
w zasadzie nie wiadomo czego i z powodu też bliżej nieokreślonego.
I
jak zazwyczaj, z każdym dniem bardziej nie obchodzi mnie zdanie polityków i
polityka w ogóle, tak teraz prawie rzuca mnie o ściany kiedy słyszę nazywanie
przez polityków tych ludzi* patriotami i próby wytłumaczenia ich zachowania.
Rozumiem,
że patriotką nie jestem próbując od czasu do czasu polepszyć rzeczywistość
jakiegoś człowieka, pomocą, uśmiechem. Ale patriotów tym bardziej nie
przypomina mi nikt z tych siejących nienawiść. Ktoś powiedział, że zachowanie
to spowodowane jest bezrobociem, ale ja znam mnóstwo ludzi bezrobotnych i
nikomu z nich nie rzuciło się na mózg… nikt z nich nie próbuje zniszczyć
miejsca, które dla Kogoś jest domem, nikt z nich nie pali samochodów, tęczy,
budynków i nikt z nich nie wyrywa drzew.. Wiem, że być może mam dziwnych
znajomych ale nie robią tego.
I
naprawdę nie chcę skończyć smutno dlatego naprawdę cholernie cieszę się z tego,
że Warszawiacy wtykali kwiaty w spaloną tęczę, cieszę się z audycji Jerzego
Owsiaka 13 listopada w radiowej Trójce podczas którego można było usłyszeć jak
wielu ludzi jest przeciwko przemocy i z tego, że przeszedł MARSZ przeciwko tak
beznadziejnym marszom, a ludzie pod tęczą obdarowywali się uściskami i
buziakami.. Bo to wszystko pokazuje, że można, że są jeszcze w tym kraju Ludzie
zupełnie Ludzcy, normalni i świetni. Ba jestem pewna, że Ci ludzie będą – mam przeczucie,
że długo dłużej niż Ci pierwsi..
PEACE
*gwiazdkę
używałam ponieważ sformułowania: pan, ludzie, człowiek – nie pasują do owych
ich – ale z racji tego, że wypada kulturalnie, tak właśnie postanowiłam po
ludzku ich potraktować, zupełnie niezasłużenie zresztą…