czwartek, 5 lipca 2012

"Amelia"


Czyli o tym dlaczego lubię film o dziewczynie, która wkłada palce w ziarno..

Amelia to dziewczyna, która karmi swoje życie drobnymi przyjemnościami. Jest jak każda i każdy z nas coś lubi, a za czymś innym nie przepada. Są rzeczy, które ją wściekają – ale Amelia nie rzuca wtedy talerzami, nie krzyczy. Ona po cichu realizuje plan, plan który ma wściekające ją rzeczy, a raczej zachowania ludzi zniwelować. „Amelia żyje w świecie wyobraźni” i mimo tego, że z pozoru jej życie jest nudne bez spektakularnych wydarzeń i fajerwerków, jej życie jest pełne.
Dnia 31 sierpnia 1997 roku, dokładnie zaraz po śmierci Księżnej Diany – Amelia odkrywa pudełko, które przykrywa i kurz i czas. Wtedy też postanawia, że zwróci owo pudełko pełne dziecięcych skarbów właścicielowi… Tak właśnie Amelia rozpoczyna swoje uszczęśliwianie ludzi, tak właśnie rozpoczyna drogę ku własnemu szczęściu i tak budzi się w niej nadzieja, że świat wyobrażeń stanie się kiedyś rzeczywistością.
Gdyby Amelia żyła gdzieś obok pewnie należała by do grona moich przyjaciółek, chociaż Amelii trudno się zaprzyjaźniać. Ale Amelia żyje w Paryżu i chyba też dzięki niej zakochałam się nie tylko w muzyce tego filmu ale i w tym mieście…..

Jeśli jakimś cudem, ktoś nie widział Amelii – to mogę zapewnić, że dla mnie jest to najlepszy z najlepszych filmów – po którym człowiekowi chce się po prostu żyć i do tego życia uśmiechać.

1 komentarz:

  1. Amelię oglądałam wiele lat temu. Generalnie nie lubię francuskich filmów, ale ten był genialny. Pozostały mi po nim bardzo miłe wrażenia.

    OdpowiedzUsuń