Wielokrotnie stykamy się z
opowieściami o tym, że ktoś stracił wszystko. Chociaż, tak naprawdę rzadko
zdarza się abyśmy to WSZYSTKO tracili.
Film „Taxi A”
jest z 2007 roku i aż dziwne, że ja lubiąca to „dziwne”, inne kino obejrzałam
go dopiero dzisiaj. Film jest godny polecenia po pierwsze, dlatego, że jest
polski po drugie, dlatego, że nie mówi o rozbrykanych trzydziestolatkach,
którzy mają ogromne domy, tłumy przyjaciół i konta bankowe zapełnione tak, że w
zasadzie chodzą do pracy tylko po to, aby wypić kolejną kawę…
„Taxi A” to opowieść o dojrzałym mężczyźnie,
który w jeden dzień traci wszystko. Firmę, dom, żonę i poza paroma złotymi w
kieszeni nie pozostaje mu nic, ba nawet komórkę wrzuca do jeziora. I właśnie
nad tym jeziorem chwilę później kupuje łódkę, którą zaczyna przez przypadek „przewozić”
ludzi na drugą stronę jeziora. Film to głownie opowieści tych ludzi, o ich
życiu, radościach, zmartwieniach i marzeniach, to także przesłanie, że naprawdę
źle to w zasadzie nie ma nikt, że Ci najbiedniejsi czasem noszą w sobie
największe bogactwo.
Myślę,
że rzadko, kiedy zdarza się, że tracimy wszystko, bo WSZYSTKO, co najważniejsze
jest w nas samych i ludziach i tych bliskich i tych, których nawet przez
pozorny przypadek spotykamy.
I nawet, jeśli czasem z pozoru bywa
źle to przecież zawsze ma się jakiś swój cel i kilka osób, które trzymają
kciuki – wbrew modnemu ostatnio przekonaniu, że ludzie wzajemnie siebie nie
obchodzą – jakoś nie mam okazji tego doświadczać, może, dlatego że mnie moi
Ludzie obchodzą z całych sił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz